Po 20 latach nieobecności na trasie Wrocław-Trzebnica, w 2009 roku reaktywowano połączenia kolejowe między tymi miastami. Choć początkowo wzbudziło to mieszane reakcje, dziś już można ocenić wpływ tej inwestycji na lokalne społeczności i transport w aglomeracji wrocławskiej. Ale czy jest to faktyczny sukces, czy może zwykła polityczna zagrywka przed wyborami?
Reaktywacja linii Wrocław-Trzebnica w 2009 roku była dla mieszkańców powodem do radości, ale także niepewności. Połączenia kolejowe zostały zawieszone niemal 20 lat wcześniej z powodu złego stanu technicznego torów i braku rentowności. Drewniane podkłady były spróchniałe, a część torów rozkradziona przez złomiarzy. Rewitalizacja linii kosztowała prawie 12 milionów złotych i zajęła osiem miesięcy, co sprawiło, że oczekiwania wobec tego projektu były ogromne.
Już od pierwszych dni funkcjonowania pociągów krytycy wytykali liczne problemy: długi czas przejazdu (55 minut na 20-kilometrowym odcinku), niewielka liczba kursów oraz brak przystanków na odcinku Wrocław-Trzebnica w związku z niedokończonymi pracami infrastrukturalnymi. Użytkownicy forum „Info Kolej” nie kryli frustracji z powodu niedogodności. Wiele głosów krytycznych sugerowało, że to bardziej polityczna kampania niż realna potrzeba mieszkańców.
Marszałek w roli zbawcy
Inicjatorem reaktywacji połączenia był ówczesny marszałek województwa dolnośląskiego Marek Łapiński, który sam pochodził z Trzebnicy. Warto zastanowić się, czy motywacją do odbudowy połączenia była troska o rozwój regionu, czy raczej chęć zdobycia poparcia w nadchodzących wyborach. Jak zauważyli użytkownicy forów internetowych, Łapiński nie szczędził wysiłków na promocję projektu, a pierwsze kursy pociągów były okazją do licznych uroczystości medialnych. Krytycy zarzucali mu, że to klasyczny przykład „prywaty politycznej” – inwestycji, która niekoniecznie miała służyć mieszkańcom, ale raczej wzmocnić pozycję polityczną marszałka.
Z biegiem czasu: sukces czy porażka?
Choć początki były trudne, stopniowo liczba połączeń wzrastała, a infrastruktura była modernizowana. Dziś linia jest obsługiwana przez Koleje Dolnośląskie, które oferują komfortowe szynobusy z klimatyzacją i atrakcyjne ceny biletów (od 1 do 5 zł, w zależności od odcinka). Mieszkańcy, wcześniej skazani na stanie w korkach na remontowanej drodze krajowej nr 5, coraz częściej korzystają z pociągów. Czas przejazdu, choć nadal wynosi około 50 minut, jest bardziej przewidywalny niż podróż samochodem.
Jednym z kluczowych sukcesów reaktywacji jest fakt, że połączenie okazało się popularne nie tylko wśród mieszkańców Trzebnicy, ale także innych miejscowości na trasie, takich jak Psie Pole czy Zakrzów. Regularne kursy, z czasem zwiększone do dziewięciu par dziennie, a w przyszłości planowanych trzynastu, przyciągają coraz więcej pasażerów.
Nie bez znaczenia jest też włączenie Trzebnicy do systemu biletów aglomeracyjnych, co umożliwia łączenie przejazdów pociągiem z komunikacją miejską we Wrocławiu. To dodatkowy atut dla osób dojeżdżających do pracy czy szkół, który wzmacnia atrakcyjność tego połączenia.
Przyszłość i perspektywy
Kolejne lata przyniosły plany dalszych modernizacji i inwestycji w infrastrukturę. Dolnośląska Służba Dróg i Kolei regularnie pracuje nad poprawą stanu torów oraz zwiększeniem bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych. Planuje się budowę dodatkowych przystanków, które zwiększą dostępność połączeń dla mieszkańców mniejszych miejscowości. W planach jest także zwiększenie liczby kursów i skrócenie czasu przejazdu.
Choć początki reaktywacji były trudne, a wiele osób podchodziło do projektu sceptycznie, dzisiaj widać, że była to trafna decyzja. Sukces linii Wrocław-Trzebnica pokazuje, że dobrze zaplanowane i odpowiednio realizowane inwestycje kolejowe mogą stanowić realną alternatywę dla transportu samochodowego, zwłaszcza w dobie zatłoczonych miast i problemów z ekologią.
Czy warto było?
Czy reakcje z początków funkcjonowania linii były przesadzone? A może były jedynie uzasadnioną krytyką wynikającą z niecierpliwości? Dziś możemy powiedzieć, że sukces linii Wrocław-Trzebnica nie przyszedł od razu, ale wymagał wielu lat pracy i inwestycji. Marszałek Łapiński, choć oskarżany o polityczną prywatyzację projektu, ostatecznie wprowadził korzystne zmiany dla mieszkańców Dolnego Śląska.
Reaktywacja tej linii to dowód na to, że inwestycje w transport kolejowy, choć kosztowne i czasochłonne, mają sens i są potrzebne. Nie tylko przyczyniają się do rozwoju regionu, ale także realnie poprawiają komfort życia mieszkańców.
Ostatecznie, choć marszałek Łapiński może mieć na sumieniu polityczne zagrywki, to jednak przyczynił się do rozwoju lokalnej infrastruktury. Dziś pociągi do Trzebnicy to nie tylko środek transportu, ale także symbol tego, że kolej może odgrywać ważną rolę w rozwoju regionalnym.
Czy jednak wszystkie decyzje były podejmowane z troską o dobro mieszkańców, czy bardziej o zbliżające się wybory? To pytanie pozostanie otwarte. Niemniej, niezależnie od intencji, linia Wrocław-Trzebnica stała się pozytywnym przykładem, jak transport publiczny może zmieniać życie lokalnych społeczności.