Za palenie papierosów we własnym samochodzie być może już wkrótce zapłacimy mandat. Otrzymamy go również w sytuacji, gdy naszymi pasażerami będą dzieci do lat 13 oraz gdy wykonujemy zarobkowy przewóz osób.
Pomysł powstał na mocy znowelizowanej ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Podobne przepisy wprowadziło już kilka stanów USA. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie bezpieczeństwa podczas kierowania pojazdem oraz o ochronę zdrowia przewożonych dzieci. Stężenie dymu tytoniowego w zamkniętym pomieszczeniu, szczególnie w tak małej przestrzeni jak samochód, jest szkodliwe, a nawet zabójcze dla dzieci.
Potrzebne czy nie?
A co na ten temat myślą kierowcy?
„Dla mnie to chory wymysł” – denerwuje się 38-letni Mariusz, elektryk. „Dlaczego mam nie palić we własnym aucie? Przecież to moja własność i mogę z nią robić, co chcę. Chyba ktoś tam na górze się nudzi, wymyślając coraz to nowe zakazy”.
Podobnego zdania jest 20-letni Krzysztof, student zarządzania: „To zwyczajne naruszenie swobody obywatelskiej” – twierdzi. „Przecież nie zaciągnę nikogo siłą do mojego samochodu. Jeśli podróżuję z osobą niepalącą, to ustalamy, czy przeszkadza jej papieros, czy nie, i wspólnie podejmujemy decyzję o ewentualnym niepaleniu”.
Z kolei kobiety mają inne zdanie. „Bardzo się będę cieszyła, gdy wprowadzą ten zakaz. Ile razy wsiadałam do służbowego auta po palących kierowcach! Żadne prośby ani groźby nie działały. A jak widzę dziecko w aucie i palących rodziców, to nóż mi się w kieszeni otwiera! Jak można być tak bezmyślnym i nie szanować zdrowia innych?” – oburza się 35-letnia Monika.
(MW / Fot. Pixabay/cc0)